Wychowanie
i szkołę uważał za jedną z podstaw dobrego urządzenia państwa.
Największą odpowiedzialnością za upadek szkół i nauczycielstwa obciążał
Frycz duchowieństwo tak świeckie jak klasztorne i zarzucał mu wręcz
kradzież dochodów z dóbr kościelnych, zapisanych mu pod warunkiem
przeznaczenia znacznej ilości na szkoły; zażądał, aby państwo oszacowało
majątki klasztorne i wyznaczyło ilu studentów klasztor powinien
utrzymywać. Beneficja kościelne mają stanowić źródło dochodów dla
uczonych i profesorów, którzy nie powinni pobierać jednakowej pensji,
ale większą lub mniejszą stosownie do swojej pracy. Postulował żeby w
urzędzie pracowały osoby wykształcone, które byłyby polecone przez
odpowiednie komisje uczonych, oraz wzywał nauczycieli, żeby nie zrażali
się niewdzięcznością społeczeństwa, pracowali dla jego dobra, naśladując
poprzedników. Skarcił surowo niedbałość szlacheckich rodziców o
wykształcenie moralne i umysłowe synów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz