Babadook
film sklasyfikowany jako horror. Film pochodzi z Australii, a jego
reżyserem jest Jeniffer Kent, która za Babadook dostała 3 nagrody: za
najlepszy scenariusz, reżyserie i film.
Babadook
jest porównywany do klasyków takich jak Dziecko Rosemary - jest to
zdecydowanie przesadzone porównanie. Kiedy przypatrzymy się tym dwóm
filmom : w klasyku widzimy tajemniczą atmosferę, nie wiemy do końca co
się stanie, co się dzieje, ale czujemy, że dzieje się coś złego – istna
psychoza; W Babadook praktycznie natychmiast zostaje nam ukazane co jest
przyczyną przyszłych zdarzeń, tajemnicy jest tam zero, a przyszłe sceny
łatwo przychodzą do głowy. Scena z telefonem od babadooka –
zaczerpnięta z kolejnego znakomitego horroru the ring – nie straszy tak
mocno – brak w niej napięcia, a widz niemal spodziewa się, że usłyszy
głos babadooka, który będzie charczał – a może growlował? Jeśli chodzi o
klasyfikacje filmu jako filmu horrorowego – w pełni horrorowego – nie
zgadzam się.
Film
ten można było by sklasyfikować jako dramat- psychologiczno-
pedagogiczno – horrorowy. Mamy w nim do czynienia z sytuacją straty, a
dokładniej mówiąc z patologią żałoby. Matka Samuela nie może pogodzić
się ze stratą męża, tęskni za nim i mimo, że upływa wiele lat , nie
jest w stanie funkcjonować normalnie. Ojciec rodziny ma nawet swój
pośmiertny pokój. Pedagodzy szkolni – dyrekcja – skarżą się na złe
zachowanie Samuela, nie zadając sobie trudu by porozmawiać z nim o bólu,
który niewątpliwie toczy się w jego małym umyśle, powtarza do mamy:
„Nie chce żebyś umarła”, kiedy ta odpowiada, że daleko jej jeszcze do
śmierci, dziecko mówi: „Przed tym jak tata umarł też tak o nim
myślałaś?” – dzieci wiele rozumieją, nie boją się mówić, chcą rozmawiać,
chcą znać prawdę. Książka babadook uruchomiła skrywane od dawna
cierpienie, o którym rodzina winna była porozmawiać wcześniej. Dała
impuls, przelała czarę, uświadomiła, że śmierć jest dotykalna, bliska i
niemożliwa do pokonania, cofnięcia czasu, nieunikniona. Kiedy dokonuje
się przemiana w matce – która niegdyś jakby tkwiła w marazmie – w końcu
zaczyna dawać miłość swojemu synkowi. Zachowanie Samuela można tłumaczyć
tylko i wyłącznie brakiem miłości. To pozorne dobro, które Amelia
przekazuje sąsiadce, osobom starszym w swojej pracy, czy Samuleowi, tak
naprawdę jest rutyną, ucieczką od problemu i brakiem zainteresowania
dzieckiem. Samuel stara się zwrócić na siebie uwagę, bo brakuje mu
miłości. Amelia nie pogodzona, że zginą jej mąż, prezentuje postawę: nic
się nie stało, jestem silna, poradzę sobie, nie daje upustu swoim
kłębiącym się emocjom. Babadook doprowadza w końcu do bardzo mocnych,
raniących słów: zawsze żałowałam, że to nie ty zginąłeś – wypowiadanych
przez matkę do swojego dziecka.
Widz
natomiast ponownie spotyka się ze śmiercią zdziczałą, gdzie nie jest w
stanie poczuć cierpienia rodziny na ekranie. Śledzi losy z za szklanego
kwadratu, który nie oddaje w pełni odczuć, przeżyć, nie daje nic, ani
strachu, ani smutku – prędzej rozdrażnienie. Film ni to straszny ni
poważny. Punkt na pewno łapie za poruszenie tematu żałoby – co nie
zmienia faktu, że robi to nieudolnie, a na miano horroru raczej nie
zasługuje. Kolejne punkty film łapie za scenariusz, a konkretniej za
słowa wypowiadane przez Samuela, dają wiele do myślenia np. Co
odpowiedzieć, co robić, jak się zachować, kiedy dziecko mówi : „nie chcę
żebyś umarła” – zaprzeczać jak Amelia, czy powiedzieć prawdę, tak by
przygotować dziecko na stratę i pomóc mu ze stratą ojca (którego zresztą
nie znał). Jeśli powiedzieć prawdę to w jaki sposób? Jak przygotować
dziecko na śmierć bliskich? Brak wsparcia nie tylko informacyjnego, ale
zwykłego bycia przy osobie w żałobie, jest nader widoczny. W takim
ujęciu, film ten nie powinien być horrorem – Babadook można powiedzieć
był wyzwolicielem skrywanych emocji, cierpienia, bólu; był prowokatorem
zmiany, oprzytomnienia, zadawania kluczowych pytań. Niewątpliwie
tanatopedagogika jest potrzebnym przedmiotem, niestety póki co
niedostępnym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz